Dzisiaj weźmiemy pod lupę balsam do ciała firmy Bielenda. Jak wiecie, lub nie wiecie nie lubię się z balsamami, nie chce mi się lub nie mam często czasu się nimi smarować i korzystam z ich dobrodziejstw dopiero gdy moja skóra przeżywa tragedię. Tego używam od około trzech miesięcy, powiedziałabym wręcz, że nawet dosyć regularnie, bo jest to średnio 3 razy w tygodniu (w moim przypadku jest to bardzo często :p) i sądzę, że za niedługo mi się skończy. Czy przypadł mi do gustu o tym dowiecie się niżej.
Bardzo dobrze sprawdza się przy mocno wysuszonej skórze zwłaszcza przy dużych mrozach. Moja skóra w tym roku była w bardzo złej kondycji zarówno na twarzy jak i na całym ciele. Balsam jest bardzo treściwy, świetnie nawilża i odżywia skórę. Taki efekt jest jeszcze wyczuwalny do następnej kąpieli. Śmieję się, że faktycznie zachowuje się jak taki opatrunek, o którym pisze producent. Zostawia delikatnie tłusty film, ale i tak korzystam z jego dobrodziejstw po wieczorne kąpieli, więc ta kwestia mi nie przeszkadza. Ma bardzo delikatny, ale przyjemny zapach. Jest wydajny (tutaj akurat mogę to stwierdzić, bo używam go częściej niż innych balsamów). Mogę powiedzieć, że większość obietnic producenta się pokryła :).
Cena wynosi ok. 16 zł/ 400ml.
Miałyście ten balsam? Co o nim sądzicie?
Macie jakiś godny polecenia balsam, który spełnia wszystkie obietnice producenta?
Pozdrawiam, Daria :)
Mam tak samo. Dopiero jak mam bardzo wysuszona skore to ja smaruje. Chyba zaczne kupowac miniaturki balsamow, bo ostatnio kupulam za duzy i bede musiala go wyrzucic.
OdpowiedzUsuńMiniaturki są fajne :) czasem są dodawane jako gratisy do jakichś innych produktów :)
UsuńBielenda ostatnio mnie pozytywnie zaskakuje, mają tyle kuszących nowości ...
OdpowiedzUsuńJa tam uwielbiam dużo produktów z Bielendy <3
UsuńFajnie że się sprawdził :)
OdpowiedzUsuńoj tak :)
UsuńNie miałam tego balsamu, ale może warto wypróbować...
OdpowiedzUsuńWarto, warto! :)
Usuń