Translate

czwartek, 28 lutego 2019

Ulubieńcy #1



Cześć! Postanowiłam sobie, że w tym roku co jakiś czas będą się pojawiać ulubieńcy kosmetyczni jak i post z kosmetykami, z którymi ciężko się polubić :). Takie posty to jest fajna sprawa jeśli nie robimy za dużo recenzji pojedynczych kosmetyków, ale chcemy je opisać chociaż częściowo :). Jeśli jesteście ciekawi co w ostatnim czasie zawładnęło moją kosmetyczką pielęgnacyjną i makijażową, zapraszam do lektury.







Wybrałam po cztery produkty z każdej dziedziny, po które najchętniej sięgałam w ostatnim czasie. Zaczynając od pielęgnacji tutaj znalazło się odżywiające mleczko do mycia z AA, krem antyperspirant z Rexony, serum do rąk i paznokci glicol + vit. c z Bielendy oraz peeling suflet do ciała z Dushka.






AA - odżywiające mleczko do mycia z owsem


To mleczko to nic innego jak kremowy żel pod prysznic, został moim ulubieńcem, ponieważ ma cudowny zapach owsianki truskawkowej. Dobrze myje ciało, dobrze się pieni, jednak nie zostawia żadnej tłustej powłoczki na skórze po myciu, więc konieczne jest późniejsze nałożenie balsamu. Mleczko jest baardzo wydajne, podejrzewam jak sięgnie dna to kupię ponownie :).



Dushka - Blackberry souffle scrub


Peeling ten również ma cudny zapach, jednak jakoś nie przypomina mi jeżyn, a jakieś owocowe landrynki :). Kosmetyk ma konsystencję musowo- piankową. Bardzo dobrze sunie po suchej skórze, najczęściej tak właśnie wykonuję peeling, żeby mieć bardziej intensywny efekt. Do tego peelingu jest dołączona drewniana łyżka do nakładania kosmetyku, bo jak wiemy niezbyt higieniczne jest wkładanie paluchów do kosmetyków, zwłaszcza podczas kąpieli... Do wypeelingowania całego ciała wystarczą dwie takie łyżki. Drobinki są drobne, ale bardzo dobrze zdzierają martwy naskórek. Produkt zostawia tłustawą powłokę na skórze dzięki czemu nie musimy się martwić później balsamowaniem skóry.





Rexona - maximum protection antyperspirant w kremie


Rexonę już posiadałam swego czasu, jednak nie doczekała się żadnej wzmianki na blogu, niestety. Produkt jest naprawdę warty polecenia, robi to co ma robić, do tego nie podrażnia i ma bardzo subtelny świeży zapach. Skubana mimo, że ma postać kremu jest bardzo wydajna. Jako jedyną mogę ją stosować po goleniu i nic się nie dzieje.




Bielenda - serum ANX do rąk i paznokci z glicolem i vit. C


To serum jest świetne! Ręce są miękkie i gładziutkie, dobrze się sprawdza używanie tego produktu razem z rękawiczkami bawełnianymi.  Ma bardzo leciutką formułę, szybko się wchłania, nie zostawia chamskiego tłustego filmu na skórze i chwilę po aplikacji mogę wracać do pracy. Ma lekki, przyjemny zapach, który przypomina mi płyn do płukania tkanin o zapachu pomarańczy :). Może to dziwne porównanie, ale kojarzy mi się dobrze :). Przy bardzo regularnym stosowaniu ładnie wyrównuje koloryt skóry na dłoniach.




Kosmetykami do makijażu, po które najczęściej sięgałam w ostatnim czasie to: puder terracota powder z Golden Rose nr 04, rozświetlacz Inglot nr 153, Mgiełka utrwalająca makijaż Eveline oraz żel do brwi bezbarwny Catrice




Golden Rose - Mineral Terracotta Powder nr 04

Ten puder już od dawna za mną chodził i chciałam go kupić, ale jakoś tak cały czas zwlekałam. W końcu w grudniu się na niego zdecydowałam i zdecydowanie nie żałuję! Ma piękny kolor i wykończenie, początkowo obawiałam się że będzie zbyt błyszczący i jasny dla mnie, jednak na twarzy wygląda przepięknie! Nie ma zbyt intensywnego koloru, dzięki czemu nie da się zbytnio zrobić nim krzywdy. Dzięki temu, że to jest pierwotnie puder do twarzy a nie konturowania nie robi plam tylko ładnie i gładko sunie po twarzy i dobrze się rozciera.


Inglot - freedom system rozświetlacz nr 153


Ten rozświetlacz dorwałam w gazecie w listopadzie bądź grudniu, początkowo sądziłam, że to kolor nie dla mnie i w ogóle jakiś taki dziwny ten rozświetlacz. Jednak gdy go nałożyłam na twarz, zakochałam się w nim od razu! Daje tak przecudowną taflę, taką, że aż razi po oczach. Nie jest chamsko brokatowy, tylko drobniutko zmielony. Kolor jest złoty, jednak z tego co widziałam na stronie Inglot, są chyba ze trzy kolory tego produktu, więc podejrzewam, że nie będziecie mieć problemu z doborem odpowiedniego odcienia.




Eveline - Mgiełka utrwalająca makijaż

Raczej nie jestem przekonana do mgiełek utrwalających makijaż, które nie są w aerozolu tylko w postaci wody... Nigdy nie zauważyłam jakiegokolwiek dobroczynnego wpływu takiego preparatu cy to na makijaż czy na skórę. Przy tym produkcie widzę dużą różnicę. Może niekoniecznie przy trwałości, bo akurat makijaż zawsze dobrze mi się trzyma. Jednak jeśli męczycie się tak jak ja z nadmiernie suchą skórą i podkład wygląda na twarzy jak ściągnięta skóra, mimo, że ten efekt nie jest przez Was odczuwalny, to ta mgiełka robi cuda <3. Wystarczy kilka psiknięć i skóra wygląda po prostu genialnie. Twarz wygląda tak jakbyśmy zaserwowali jej bombę nawilżającą, podkład pięknie się scala ze skórą i wygląda promiennie! Mam tyko jedno małe ALE, otóż atomizer całkiem mocno pluje produktem i przy psiknięciu mam wrażenie, jakbym się oblała deszczem i to tak bardzo intensywnie... Na szczęście nie robi dziur w powstałym makijażu, czym się bardzo cieszę :).


Catrice - lash/ brow design żel utrwalający bezbarwny


Swego czasu moim ulubionym żelem do brwi był ten ze Sleek, ale jego największym minusem było to że zastygał na włoskach tak że zostawiał zastygnięte mazy żelu, a później się wykruszał i wyglądał to jakbym miała łupież brwi :p. W końcu znalazłam zamiennik - nieco tańszy i lepszy. Nie kruszy się, ale też nie zastyga na mur beton tylko lekko formuje włoski jednocześnie ich nie sklejając :). 
Na tyle dobrze utrwala, że cień lub pomada się nie rozmazuje w ciągu dnia.




Miałyście któryś z powyższych produktów? Macie jakiś swoich super ulubieńców ostatnich miesięcy?
Pozdrawiam, Daria

6 komentarzy:

  1. Na ten żel z Catrice chyba sama się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny jest ten antyperspirant w kremie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię ten żel z AA, fajnie nawilża i miło pachnie. Poza tym antyperspirant Rexony świetnie chroni, a serum w wersji różanej świetnie nawilża dłonie. Podejrzewam, że działają tak samo, ale wersja pomarańczowa pójdzie do mojej mamy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dalszym ciągu nie rozumiem Twojej awersji do tego pomarańczowego kremu :p

      Usuń


W wolnej chwili na pewno odwiedzę Twojego bloga,
więc proszę o nie zostawianie spamu, ponieważ
komentarz wyląduje w koszu.
Pozostawiając u mnie komentarz, pozostawiasz swoje dane osobowe. Są one starannie przechowywane i nieudostępniane innym podmiotom.
Pozdrawiam i dziękuję pięknie za każde miłe słowo jak równiez konstruktywną krytykę :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...